wtorek, 19 maja 2020

Kuchnia holenderska

Tak tak, dobrze czytacie! Nie włoska, nie francuska, nie hiszpańska. HOLENDERSKA. Nie pisałabym może o niej, gdyby nie regularne wizyty w tym kraju jako dziecko. 
Kuchnia holenderska nie słynie z jakichś specjałów i wyrafinowanych potraw, ale kilka jest naprawdę ciekawych. Gotowi?


Chyba pierwszym skojarzeniem kulinarnym z tym krajem jest ser. Jeśli jadacie GOUDĘ albo EDAM, to już wiecie skąd pochodzi oryginał. Ser to po holendersku "kaas" i jest absolutnie wszędzie. Gigantyczne koła i niezapomniany... eee... zapach to szczególne doświadczenie na targu serów. Tak, sprzedaje się tam ser. Tak, dużo sera!


Moim dziecięcym odkryciem była pewna przekąska, na widok której każdemu dietetykowi podniesie się ciśnienie, a twarz przybierze wyraz przerażenia. Nieistotne. Dzieci wcinają to w całej Holandii i nie ma siły. Poznajcie HAGELSLAG.


Chrupiące czekoladowe albo cukrowe pręciki na białym tostowym chlebie. Pręciki w różnych kolorach, smakach, do wyboru do koloru. Silnie uzależnia.

Poza czekoladą Holendrzy uwielbiają LUKRECJĘ. Uwaga! Można się nabrać! (mówię z doświadczenia). Coś co wygląda na czekoladowe zawsze warto sprawdzić, a przynajmniej powąchać. Lukrecja jest bowiem podstępna i czasami "udaje" czekoladę, bo znajdziecie ją we wszystkich możliwych wariacjach.


I jeszcze jedna rzecz, z którą zetknęłam się osobiście, i która nie przestawała mnie zadziwiać. APFELMUS czyli mus jabłkowy jako samodzielny deser lub dodawany absolutnie do wszystkiego: naleśników, placków, mięsa, a nawet... frytek!


Nie pozostaje nam nic innego, jak zagryźć to wszystko jeszcze jedną kanapką HAGELSLAG. Ooooostatnią!


No dobrze, po takiej porcji słodyczy zjemy chyba coś zdrowego. Zapraszamy na owocowo-warzywne poszukiwania!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz