Wczasach kiedy człowiek żył jedynie z pracy swoich rąk, wielu górników pracowała w śląskich kopalniach. Całymi dnami odłupywali kilofami węgiel, ładowali do wagoników, aby wyładowane po brzegi wepchać na samą górę. Praca ta był ciężka, żmudna i nade wszystko niebezpieczna. Zdarzało się, że węgiel osunął się na górników zasypujących ich żywcem. Nie raz też gasło światło oświetlające drogę na powierzchnię.
Bez światła górnicy gubili się w labiryncie korytarzy, wtedy na ratunek przychodził Skarbnik, który był opiekuńczych duchem kopalni. Skarbnik w zależności od sumienia człowieka, albo mu pomagała i ratował z opresji, albo prowadził górnika na zgubę. Dobrzy ludzie nie musieli się go obawiać, a wręcz powinni ,mu ufać. Ci którzy mieli coś na sumieniu, pomimo szczególnej ostrożności zawsze spotykali Skarbnika, chyba że wcześniej udało im się owe „coś” naprawić.
W kopalni pracował górnik, który miał na utrzymaniu żonę i syna. Pech chciał, że nim dotarł do pracy dopadła go śmierć. W jakiś czas po pogrzebie, znajomi górnicy prosili głównego sztygiera kopalni, aby do pracy zatrudnił jeszcze młodego syna, owego górnika. Zarządca długo nie dawał zgody, zakładając że młodzieniec sobie nie poradzi.
Jednak pod naciskiem pracowników postanowił dać chłopcu szansę. Postawił jeden warunek. Chłopak miał pracować tak samo jak starsi górnicy i wywozić na górę tyle samo węgla co oni. Przez tydzień ma udowodnić swoją przydatność, jeżeli mu się uda otrzyma pracę na stałe.
Pierwszy dzień był niezwykle trudny, po kilku godzinach pracy młodzieniec wiedział, że nie podoła tak ciężkiej pracy. Zrozpaczony rzucił kilof i już chciał iść do zarządcy, kiedy usłyszał za sobą głos.
- Co by powiedział twój ojciec? – chłopiec odwrócił się. Na ziemi siedział stary górnik, w ręku trzymał kawałek chleba który przegryzał
- Nie mam siły, nie dam rady – odpowiedział zrezygnowany młodzieniec
- Źle się za to zabierasz – odparł staruszek – pokażę ci jak powinno trzymać się kilof. A ty usiądź i spróbuj mojego chleba – starzec podniósł się i dokładnie pokazał chłopakowi jak pracuje się kilofem. W tym czasie chłopiec ugryzł dwa kęsy chleba i czuł, że nowe siły w niego wstąpiły. Przez resztę dnia ciężko pracował, machając kilofem.
Kiedy nadszedł moment wypchnięcia wózka na górę, siły znów go opuściły. Musiał przyznać, że przegrał, już szedł do zarządcy, kiedy na drodze stanął mu staruszek.
- Co by powiedział twój ojciec? - ponownie zapytał. Chłopiec nie mając odpowiedzi na to pytanie, opuścił głowę. – Pomogę ci, – kontynuował staruszek, - ale będziesz dzielił się ze mną zapłatą. Za tą część mojej pracy. – Chłopak uśmiechnął się i przyjął propozycję staruszka.
Przez sześć dni, staruszek dotrzymywał chłopcu towarzystwa częstując go swoim chlebem, a kiedy ten odpoczywał to sam brał się za kilof i odłupywał węgiel. Następnie wspólnie ładowali węgiel do wagonów i wypychali na górę. I tak chłopcu mijał dzień za dniem. W końcu przyszedł czas wypłaty.
Zdumiony sztygier wypłacił chłopcu należną kwotę i zaproponował pracę na lepszych warunkach. Chłopak zadowolony z siebie, wyszedł z biura w głowie rozmyślając co mamie kupi za pierwsze pieniądze. Kiedy już chciał iść do domu, przypomniał sobie o swoim towarzyszu. Natychmiast udał się do miejsca gdzie się ostatni raz widzieli. Staruszek siedział jedząc swój chleb.
- Oto należna Ci część wypłaty – powiedział chłopiec, zwracając się do staruszka. Ten jedynie uśmiechnął się do niego i rzekł.
- Nie potrzebne mi są twoje pieniądze młodzieńcze. Zachowaj je, a w swym sercu zachowaj uczciwość. Bo choć jestem stary nie wykorzystałeś mnie. Dlatego ja mam dla Ciebie nagrodę. Każdy kawałek chleba, który zjesz da ci siłę do pracy, dzięki czemu utrzymasz siebie i swoją matkę. Ale tylko do czasu kiedy będziesz uczciwy. Jeżeli choć raz okłamiesz swoje sumienie i nie zadośćuczynisz za zły czyn. Siły cię opuszczą jak wielu innych górników – to powiedziawszy Skarbnik – bo nim był ów staruszek – wszedł przez ścianę wprost do kopalni, znikając z oczu chłopca i pozostawiając go zdziwionego.
Mówi się, że Skarbnika można było spotkać zarówno w śląskich kopalniach węgla jak i w wielickiej kopalni soli.
lub duszku, który uratował królewnę:
https://www.polskatradycja.pl/templates/yootheme/cache/legenda-o-dusznikach-a46520c3.jpeg (dostęp 25.11.2020)
Było to dawno, dawno temu, za górami, za lasami, żył mały, mniejszy od krasnoludka duszek. Nie miał on nikogo bliskiego, kto mógłby się nim zaopiekować, czuł się bardzo samotny. Mimo iż miał dopiero pięć lat był bardzo silny, ponadto miał dar przewidywania, dzięki któremu ratował ludzi, którzy wpadali w tarapaty. W całym województwie krążyło o wiele opowieści o tym jaki jest wspaniały i odważny.
Natomiast sam duszek był bardzo skromny, uczynny, sumienny i pracowity. Nigdy się nie przechwalał, ani nie smucił, że jest sam na świecie. O poczynaniach odważnego duszka dowiedział się król. Trapił go wielki smutek, gdyż jego ukochana córka została porwana. Król ogłosił, iż ten, kto uratuje jego dziecko w nagrodę powstanie pomnik, a także na jego cześć zostanie zbudowana nowa wieś. Wielu śmiałków próbowało ocalić królewnę, lecz nikomu się to nie udało. Nasz mały duszek, bał się podjąć takiej trudnej sprawy. Przerażała go odpowiedzialność i obietnica króla. Nigdy nic, ani nikogo nie miał, więc trudno mu było sobie wyobrazić, że mógłby mieć własną wieś. Mimo prośby samego króla duszek odmówił, lecz chęć pomagania innym zwyciężyła.
Duszek postanowił pomóc Królowi i odnaleźć księżniczkę. Pomoc nie była jednak taka łatwa, ponieważ królewna jej nie chciała. Chowała się po jaskiniach, ciemnych norach, w starych domach, na drzewach i w wielu jeszcze dziwnych miejscach. Szukanie i namawianie królewny, aby dała sobie pomóc trwało bardzo, bardzo długo. Gdy duszek odnalazł królewnę, dowiedział się, że, zła czarownica powiedziała, że gdy ktoś chociaż spróbuje jej pomóc, królewna zginie. Przepowiednia złej czarownicy przerażała królewnę, gdyż żal jej było ojca. Bała się, że mu serce pęknie z żalu gdy coś jej się stanie, więc uciekała przed pomocą. Sprytny duszek wymyślił plan, dzięki któremu przechytrzył złośliwą czarownicę. Postanowił, że odda jej swój pomnik. Czyli zamiast pomnika duszka powstanie pomnik czarownicy. Pazerna złośnica, łasa na dobra materialne zgodziła się na taką zamianę i darowała życie królewnie.
Ku radości Króla, córka wróciła do swego utrapionego i zmęczonego już ojca. Radość jego nie miała granic. Jak powiedział, tak zrobił. Kazał zbudować nową wieś dla cudownego duszka. Na jego cześć wieś tę nazwano Duszniki. Duszek był bardzo szczęśliwy, wcześniej nie wiedział, że taka nagroda może sprawić mu radość. Król nakazał zbudować pomnik czarownicy. Powstał piękny i okazały jak chciała. Tak się jej podobał, że zapomniała o wszystkim, nawet o jedzeniu, patrzyła się na swój wizerunek wiele tygodni, aż w końcu padła z głodu, a pomnik jej rozleciał się na drobne kawałki. Królewna była wdzięczna walecznemu duszkowi, że co tydzień dostarczała przez królewskich posłańców potrzebne towary i rzeczy do budowy domów w jego wsi. Tak powstały Duszniki.
Legendy pochodzą z strony https://www.polskatradycja.pl/legendy/duchach.html (dostęp 25.11.2020)
DOBREJ ZABAWY :)